Przeczytanie artykułu zajmie: 3 min

Inaczej, bardziej precyzyjnie, tytuł powinien brzmieć „Adwent – radosne oczekiwanie na trzy przyjścia Chrystusa”. Może dziwić tutaj jeszcze jeden fakt. W tytule jest mowa o trzech przyjściach Pana, a nie o dwóch, które akcentuje liturgia i czytania adwentowe. Tak też dzieli się okres Adwentu. Pierwsza jego część do 17 grudnia akcentuje oczekiwanie na ostateczne przyjście Chrystusa na końcu czasów na sąd. Natomiast od 17 grudnia odliczamy kolejne dni do Bożego Narodzenia, do przyjścia Chrystusa w ciele. Z tęsknotą wypatrujemy dna, gdy Jezus Chrystus dla nas i dla naszego zbawienia narodzi się z Maryi Dziewicy. O tych przyjściach mówi również św. Cyryl Jerozolimski w jednej ze swoich katechez. Natomiast Piotr Blosius w dziele „De Adventu…” mówi o trzech przyjściach. Pierwsze w ciele, które już się dokonało, bo Chrystus był widziany na ziemi wśród synów ludzkich. Było to przyjście ciche i pokorne i ukryte. Trzecie przyjście na sąd ostateczny dokona się w Glorii, Chwale i w pełni Majestatu. Przed tym dniem drżą aniołowie w niebie.  Drugie natomiast to pełne miłości miłosierdzia przyjście do duszy człowieka. Zbawiciel wraz z Ojcem i Duchem Świętym, jeśli znajdą tam godne mieszkanie, należycie przygotowane, przychodzą, by tam zamieszkać. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać”. J 14,23. To od nas zależy i od tego, jak otwieramy się na łaskę Boga, czy nasza dusza, nasz wnętrze będzie miłym bogu mieszkaniem, gdzie chętnie będzie przebywał jako nasz przyjaciel. Wspomaga nas w tym Kościół, który sam będąc w czasach nieustannego Adwentu, co podkreślał dobitnie papież Benedykt XVI, przez sakramenty, obrzędy, przygotowuje nas na to przyjście. Tak o tym pisze św.  Karol Boromeusz w jednym ze swoich listów pasterskich:

„[Kościół] uczy nas, że przyjście Zbawiciela przyniosło dobro nie tylko tym, którzy żyli z Nom współcześnie, lecz także, że moc tego przyjścia udziela się nam wszystkim, jeśli tylko zechcemy przez wiarę i sakramenty przyjąć łaskę, którą Chrystus nam wyjednał, i naszym postępowaniem dostosować się do Jego woli. Kościół pragnie, abyśmy zrozumieli, że tak jak Chrystus raz jeden przyszedł na świat w ludzkim ciele, tak też gotowy jest przyjść do nas w każdej chwili i o każdej godzinie, jeżeli tylko usuniemy przed Nim wszelkie przeszkody, i że wtedy zamieszka duchowo w naszych duszach, przynosząc nam obfitość łask.”

Zrozumiała to rzesza znanych i nieznanych ludzi, tych beatyfikowanych, kanonizowanych przez Kościół, czy tych znanych jedynie Bogu i wąskiemu gronu. W pewnym momencie postanowili, albo lepiej byłoby powiedzieć, pod wpływem łaski Bożej doznali przynaglenia, by usunąć wszelkie przeszkody, jakie ich blokowały na drodze ku Bogu. Warto przytoczyć  chociażby postać św. Augustyna, który nawraca się w 378 pod wpływem Listów św. Pawła. W 1557 pod wpływem m.in. „Wyznań” św. Augustyna, przed obrazem „Ecce Homo” nawraca się przyszła reformatorka karmelu św. Teresa od Jezusa.   W 1921 po lekturze „Księgi życia” hiszpańskiej mistyczki nawraca się na wiarę katolicką przyszła karmelitanka bosa, współpatrona Europy św. Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein.  W 1886 doznaje tzw. „łaski Bożego Narodzenia”, po której rozpoczyna swój „bieg olbrzyma” św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W tym roku łaski nawrócenia doznał również twórca Małych Braci bł. Karol de Foucauld i francuski poeta, dramaturg, członek Akademii Francuskiej Paul Claudel.

Co łączy przywołane tutaj osoby, żyjące w różnym miejscu, czasie, w tak różnych środowiskach? Otóż, w pewnym momencie swojego życia dostrzegli swoją nędzę, grzech a nade wszystko swoją bezsilność wobec niego i otworzyli się na łaskę Bożą. Pozwolili, by w tym ich barłogu, podobnie jak wcześniej w betlejemskiej stajni narodził się Jezus i odmienił ich życie. Dokonali ryzykowny skok nad przepaścią, skok wiary i nie zawiedli się. Dzięki temu  na firmamencie nieba będą świecić niczym gwiazdy na wieki i na zawsze. Będą świecić nie własnym światłem, ale światłem samego Boga, któremu pozwolili w sobie zamieszkać i w czasie ziemskiego życia nie wygnali Go przez grzech, tak On nie wyprowadzi się z tego mieszkania również po ich śmierci, ale nadal tam przebywa i będzie tak przez całą wieczność , bo jak mówi bł. Izaak opat klasztoru Stella:

 „W świątyni łona Maryi Chrystus przebywał przez dziewięć miesięcy, w tej świątyni, jaką jest wierzący Kościół, trwa aż do skończenia świata, ale w świątyni duszy, przez poznanie i miłość, trwać będzie po wieki wieków”.

 Br. Tomasz od Matki Bożej Różańcowej OCD (Tomasz Kozioł)

WSD Karmelitów Bosych

Udostępnij