„Dziecię nam się dziś
narodziło”
Szukając
autorytatywnego wzorca modlitw związanych z tajemnicą Narodzenia Chrystusa warto
sięgnąć do tekstów liturgicznych stanowiących kanon modlitwy Kościoła. Szczególnie
pomocne okażą się modlitwy mszalne okresu Narodzenia Pańskiego.
Przede
wszystkim rzuca się w oczy fakt, że teksty mszalne nigdzie nie zawierają zwrotów
do Jezusa jako do dziecka. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, gdyż wszystkie
bez wyjątku oracje i prefacje skierowane są do Ojca. Nawet tam jednak, gdzie
mowa jest o Jego Synu, nie jest On traktowany jako dziecko. Co ciekawe, często
pojawiają się tam paralele między przyjściem Chrystusa w ludzkim ciele i
powtórnym przyjściu na końcu czasów, czy też odniesienia do życia wiecznego z
Chrystusem Uwielbionym:
„Boże, Ty co roku dajesz nam radość z
oczekiwania uroczystości Narodzenia Pańskiego, † spraw, abyśmy całym sercem
przyjęli Twojego Syna jako naszego Odkupiciela, * i bez trwogi mogli Go
oglądać, gdy przyjdzie jako Sędzia”. (Kolekta wieczornej Mszy wigilijnej
Narodzenia Pańskiego)
„Boże, Ty sprawiłeś, że ta najświętsza
noc zajaśniała blaskiem, prawdziwej światłości, † daj abyśmy w niebie mogli
uczestniczyć w radości Twojego Syna, * którego tajemnicę Wcielenia poznaliśmy
na ziemi”. (Kolekta Mszy w nocy Narodzenia Pańskiego)
„Panie, nasz Boże, z radością obchodzimy
Narodzenie naszego Odkupiciela, * spraw, abyśmy przez święte życie zasłużyli na
zjednoczenie z Nim w wieczności”. (Modlitwa po komunii Mszy w nocy
Narodzenia Pańskiego)
„Boże, Ty w Świętej Rodzinie dałeś nam
wzór życia, † spraw, abyśmy złączeni wzajemną miłością naśladowali w naszych
rodzinach Jej cnoty * i doszli do wiecznej radości w Twoim domu”. (Kolekta z
niedzieli Świętej Rodziny)
Prawdy
teologiczne, które w tekstach mszalnych wysuwają się na pierwszy plan to przede
wszystkim zjednoczenie natur w Chrystusie, a przez nie włączenie człowieka w
życie Boże, pojednanie człowieka z Bogiem oraz początek dzieła Odkupienia.
W
zasadzie jedyne zwroty analogiczne do tych znajdowanych w kolędach możemy znaleźć
w niektórych hymnach Liturgii Godzin:
„Synu Przeczystej Dziewicy i Matki /
Spoczywasz w żłobie mimo swej wszechmocy; / Spraw, by na świecie uznano Twą
władzę, / Boże wcielony”. (Hymn Godziny Czytań okresu Narodzenia Pańskiego)
Hymny
brewiarzowe są jednak od strony formy literackiej tekstami poetyckimi i nie trzeba
wymagać od nich teologicznej ścisłości kolekt mszalnych. Powyższy fragment da
się więc zinterpretować jako element konwencji literackiej.
Liturgia
stawia nam jednak dużo ciekawsze pytanie, które bodaj najwyraźniej wybrzmiewa w
Modlitwie po Komunii Mszy w dzień Narodzenia Pańskiego:
„Miłosierny Boże, narodzony dzisiaj
Zbawiciel świata przywrócił nam dziecięctwo Boże, * spraw, abyśmy mieli udział
w Jego wiecznym życiu”.
Pojawia
się tutaj typowe dla liturgii „dzisiaj”. Nie tylko wspominamy narodzenie
Chrystusa w odległej przeszłości, ale podczas Eucharystii przeżywamy je jako
sakramentalnie zaktualizowane i obecne. Podobnie w Orędziu Wielkanocnym
słyszymy: „To jest właśnie ta noc”, zaś podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej
podczas opowiadania o ustanowieniu Eucharystii kapłan dodaje: „On to w dzień
przed męką za zbawienie nasze i całego świata, to jest dzisiaj…”.
Liturgia
rzeczywiście jest sakramentalnym uobecnieniem misteriów zbawienia[1]. Mysterion
nie jest jedynie minionym wydarzeniem historycznym, ale rzeczywistością oddziałującą
na naszą teraźniejszość[2]. Jak
należy rozumieć to oddziaływanie? Poprzez Eucharystię mamy realny dostęp do
cielesności Chrystusa poprzez sakramentalne znaki. Jest to cielesność Chrystusa
uwielbionego, ale tożsama z historycznym Chrystusem przedpaschalnym. W niej
zawarte są – w sensie opisanym już powyżej – wszystkie tajemnice życia
Chrystusa. Poprzez sakramentalną celebrację aktualizuje się przede wszystkim
dzieło zbawienia i nasze upodobnienie do Chrystusa[3].
Wszystkie misteria życia Chrystusa są zatem obecne po pierwsze jako konstytuujące
całość Jego Osoby, z którą się spotykamy, po drugie zaś – z perspektywy
zbawczych skutków, których w Eucharystii aktualnie doznajemy. Nie można jednak
w sensie ścisłym powiedzieć, że Chrystus jest obecny w Eucharystii jako
dziecko, podobnie jak nie można powiedzieć, że jest w niej obecny jako
Ukrzyżowany, choć przecież aktualizuje się Jego Ofiara.
Podsumowując
rozważania dotyczące liturgicznego „dzisiaj” możemy stwierdzić, że podczas
Eucharystii dokonuje się sakramentalna aktualizacja misteriów życia Chrystusa,
nie w takim jednak sensie, by stawał się On wśród nas obecny jako dziecko.
Aktualizacja ta jest o tyle wyjątkowa w stosunku do „zwyczajnej” obecności
Chrystusa i misteriów Jego życia, o ile bardziej realna jest Jego cielesna
obecność we wspólnocie przez sakramentalne znaki.
Obraz i
(nie)podobieństwo
Nasze
rozważania prowadzą nas do kolejnego wielkiego teologicznego pytania, z którym
musimy się zmierzyć, a mianowicie kwestii zapośredniczenia naszej modlitwy jako
relacji z Bogiem przez przedstawienia (w sensie niem. Vorstellungen), jakie o Bogu posiadamy.
Nawet
w przypadku relacji z drugim człowiekiem, który jest cieleśnie obecny obok nas,
obraz utworzony na podstawie danych zmysłowych uzupełniamy naszą wiedzą
dotyczącą danej osoby, a także naszymi domysłami, projekcjami i emocjami, które
zazwyczaj są w sporej części nieuświadomione. Nasze przedstawienie (Vorstellung)
drugiej osoby nigdy nie jest dokładnym i wiarygodnym odbiciem tego, kim jest
ona rzeczywiście.
Tym
bardziej należy odnieść to do naszej relacji z Bogiem, która nie jest zapośredniczona
przez zmysły[4]. Jesteśmy tu „skazani” na
posługiwanie się obrazem utworzonym na podstawie przekazu tradycjonalnego („Wiara
rodzi się z tego, co się słyszy” – Rz 10,17), lektury, czy własnych
dociekań. Każdy z nas posiada swój obraz Boga, który jest bardziej, albo mniej
adekwatny.
Kluczowa
okazuje się kwestia Wcielenia: Bóg sam objawia się człowiekowi, pozwala mu się
poznać w sposób dostosowany do ludzkich możliwości poznawczych. Gdyby nie Objawienie
dopełnione we Wcieleniu jedyny obraz Boga, jaki byłby dla człowieka dostępny to
filozoficzny Absolut. Modlitwa byłaby zwróceniem się do jakiegoś „absolutnego
Ty”, o którym nie sposób powiedzieć cokolwiek więcej.
Chrystus
jest „Obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), przez którego w Duchu otrzymujemy
„przystęp do Ojca” (Ef 2,18). On jest jedyną Drogą (J 14,6) i jedynym
Pośrednikiem (1Tm 2,5). Chrystusa poznajemy natomiast przede wszystkim przez
misteria Jego życia przekazane w Ewangeliach. Z tego właśnie powodu żadna
chrześcijańska duchowość nie może odciąć się od tego żywego źródła poznania. Im
lepiej poznajemy wydarzenia życia Chrystusa i Jego Osobę, która przez te
wydarzenia się objawia, tym lepiej rozumiemy kim jest Chrystus, z którym
aktualnie wchodzimy w relację, kim jest Ojciec, od którego pochodzi i do
którego prowadzi oraz kim jest Duch, którego posyła.
Jest
oczywiste, że nikt nie może posiąść, ani wypracować pełnego i adekwatnego obrazu
Boga. Jesteśmy skazani na przybliżenia, które przez całe życie mozolnie
oczyszczamy z błędnych wyuczonych schematów, zwodniczych uproszczeń i projekcji
własnych pragnień.
Rodzi
się jednak pytanie: jak odległe od rzeczywistości może być nasze przedstawienie
(Vorstellung), by można było mówić o autentycznej relacji? Nawet w
relacjach ludzkich, gdy druga osoba jest cieleśnie obecna, mój błędnie
ukształtowany obraz jej dotyczący uniemożliwia realny kontakt; sprawia, że
porozumienie staje się niemożliwe. W przypadku relacji z Bogiem obraz, który
posiadamy – przez który zapośredniczona jest nasza relacja – nie może zostać „w
czasie rzeczywistym” skonfrontowany z danymi zmysłowymi, które mogłyby obnażyć
jego fałszywość. Oczyszczanie obrazu Boga jest procesem dużo bardziej żmudnym i
dużo trudniejszym do zweryfikowania. Jak udowodnić, że „mój obraz jest lepszy,
niż twój”?
W
radykalnym sformułowaniu należałoby zapytać: jak odróżnić, czy za moim obrazem
Boga stoi realna Osoba, czy też zwracam się jedynie do wytworu mojej wyobraźni?
Do jakiego Boga modli się ktoś, kto wyobraża Go sobie jako mściwego despotę? Do
kogo zwraca się ten, kogo Bóg wzywa go na wojnę ze wszystkimi, którzy mają inny
światopogląd? Z kim rozmawia ktoś, komu Bóg służy tylko do utwierdzania się w
słuszności podążania za swoimi projektami i stanowi jedno z narzędzi
rozwoju osobistego? Czy Wielki Policjant, albo pluszowy Jezus-Przytulanka nie
są jedynie wytworami chorej religijnej wyobraźni?
W
przypadku naszej kwestii pytanie nie będzie zapewne brzmiało tak dramatycznie.
Warto jednak przyjrzeć się swojemu przeżywaniu relacji z Jezusem w tajemnicy
Jego Narodzenia – czy zwracam się do realnej Osoby, czy
po prostu rozczulam się nad urokiem rumianego Dzieciątka. Nawet to ostatnie nie
musi być ocenione negatywnie, jeśli tylko prowadzi dalej. Pytanie pozostaje
jednak w mocy: czy wchodzę w relację z Osobą, czy z produktem własnej wyobraźni?
Z
pewnością nie da się wyznaczyć ostrej granicy. Nikt nie ma zresztą „patentu” na
jedyny słuszny obraz Boga. Wszyscy jesteśmy tu w drodze i możemy co najwyżej
dzielić się owocami naszych poszukiwań. Ważne jednak, żeby mieć przynajmniej
świadomość, że mój obraz Boga nie jest jeszcze kompletny i wciąż wymaga
oczyszczenia. Że za moim obrazem stoi Osoba, która jest o wiele bardziej inna,
niż byłbym w stanie sobie wyobrazić.
Jest
to świadomość kluczowa. Nie zwalnia jednak z wysiłku poszukiwania i aktywnego
oczyszczania tego obrazu, który aktualnie posiadam. Dlatego również w
kontekście Bożego Narodzenia i kolęd warto zastanowić się, kim jest Ten, do
którego się zwracam. Jeśli posłużą do tego kolędy i pastorałki – tym lepiej.
[1] por. K. Porosło, „Modele
klasyfikacji sakramentów i ich znaczenie teologiczne”, [w:] „Znaki Tajemnicy.
Sakramenty w teorii i praktyce Kościoła”, red. K. Porosło, R. J. Woźniak,
Kraków 2018, s. 167.
[2] por. M. Uniżycki OFM, „Historia
sakramentologii”, [w:] „Znaki tajemnicy”, s. 18.
[3] por. K. Porosło, „Modele klasyfikacji
sakramentów”, s. 168.
[4] Pomijam tu kwestię nadzwyczajnych zjawisk
mistycznych, które nie stanowią powszechnej formy komunikacji z Bogiem. Na
temat ograniczeń tej formy poznania Boga zob. św. Jan od Krzyża, „Droga na Górę
Karmel”, księga II.
br. Marcin Wojnicki OCD
2 stycznia 2023
Artykuły