Przeczytanie artykułu zajmie: 6 min

„Dziecię nam się dziś narodziło”

Szukając autorytatywnego wzorca modlitw związanych z tajemnicą Narodzenia Chrystusa warto sięgnąć do tekstów liturgicznych stanowiących kanon modlitwy Kościoła. Szczególnie pomocne okażą się modlitwy mszalne okresu Narodzenia Pańskiego.

Przede wszystkim rzuca się w oczy fakt, że teksty mszalne nigdzie nie zawierają zwrotów do Jezusa jako do dziecka. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, gdyż wszystkie bez wyjątku oracje i prefacje skierowane są do Ojca. Nawet tam jednak, gdzie mowa jest o Jego Synu, nie jest On traktowany jako dziecko. Co ciekawe, często pojawiają się tam paralele między przyjściem Chrystusa w ludzkim ciele i powtórnym przyjściu na końcu czasów, czy też odniesienia do życia wiecznego z Chrystusem Uwielbionym:

„Boże, Ty co roku dajesz nam radość z oczekiwania uroczystości Narodzenia Pańskiego, † spraw, abyśmy całym sercem przyjęli Twojego Syna jako naszego Odkupiciela, * i bez trwogi mogli Go oglądać, gdy przyjdzie jako Sędzia”. (Kolekta wieczornej Mszy wigilijnej Narodzenia Pańskiego)

„Boże, Ty sprawiłeś, że ta najświętsza noc zajaśniała blaskiem, prawdziwej światłości, † daj abyśmy w niebie mogli uczestniczyć w radości Twojego Syna, * którego tajemnicę Wcielenia poznaliśmy na ziemi”. (Kolekta Mszy w nocy Narodzenia Pańskiego)

„Panie, nasz Boże, z radością obchodzimy Narodzenie naszego Odkupiciela, * spraw, abyśmy przez święte życie zasłużyli na zjednoczenie z Nim w wieczności”. (Modlitwa po komunii Mszy w nocy Narodzenia Pańskiego)

„Boże, Ty w Świętej Rodzinie dałeś nam wzór życia, † spraw, abyśmy złączeni wzajemną miłością naśladowali w naszych rodzinach Jej cnoty * i doszli do wiecznej radości w Twoim domu”. (Kolekta z niedzieli Świętej Rodziny)

Prawdy teologiczne, które w tekstach mszalnych wysuwają się na pierwszy plan to przede wszystkim zjednoczenie natur w Chrystusie, a przez nie włączenie człowieka w życie Boże, pojednanie człowieka z Bogiem oraz początek dzieła Odkupienia.

W zasadzie jedyne zwroty analogiczne do tych znajdowanych w kolędach możemy znaleźć w niektórych hymnach Liturgii Godzin:

„Synu Przeczystej Dziewicy i Matki / Spoczywasz w żłobie mimo swej wszechmocy; / Spraw, by na świecie uznano Twą władzę, / Boże wcielony”. (Hymn Godziny Czytań okresu Narodzenia Pańskiego)

Hymny brewiarzowe są jednak od strony formy literackiej tekstami poetyckimi i nie trzeba wymagać od nich teologicznej ścisłości kolekt mszalnych. Powyższy fragment da się więc zinterpretować jako element konwencji literackiej.

Liturgia stawia nam jednak dużo ciekawsze pytanie, które bodaj najwyraźniej wybrzmiewa w Modlitwie po Komunii Mszy w dzień Narodzenia Pańskiego:

„Miłosierny Boże, narodzony dzisiaj Zbawiciel świata przywrócił nam dziecięctwo Boże, * spraw, abyśmy mieli udział w Jego wiecznym życiu”.

Pojawia się tutaj typowe dla liturgii „dzisiaj”. Nie tylko wspominamy narodzenie Chrystusa w odległej przeszłości, ale podczas Eucharystii przeżywamy je jako sakramentalnie zaktualizowane i obecne. Podobnie w Orędziu Wielkanocnym słyszymy: „To jest właśnie ta noc”, zaś podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej podczas opowiadania o ustanowieniu Eucharystii kapłan dodaje: „On to w dzień przed męką za zbawienie nasze i całego świata, to jest dzisiaj…”.

Liturgia rzeczywiście jest sakramentalnym uobecnieniem misteriów zbawienia[1]. Mysterion nie jest jedynie minionym wydarzeniem historycznym, ale rzeczywistością oddziałującą na naszą teraźniejszość[2]. Jak należy rozumieć to oddziaływanie? Poprzez Eucharystię mamy realny dostęp do cielesności Chrystusa poprzez sakramentalne znaki. Jest to cielesność Chrystusa uwielbionego, ale tożsama z historycznym Chrystusem przedpaschalnym. W niej zawarte są – w sensie opisanym już powyżej – wszystkie tajemnice życia Chrystusa. Poprzez sakramentalną celebrację aktualizuje się przede wszystkim dzieło zbawienia i nasze upodobnienie do Chrystusa[3]. Wszystkie misteria życia Chrystusa są zatem obecne po pierwsze jako konstytuujące całość Jego Osoby, z którą się spotykamy, po drugie zaś – z perspektywy zbawczych skutków, których w Eucharystii aktualnie doznajemy. Nie można jednak w sensie ścisłym powiedzieć, że Chrystus jest obecny w Eucharystii jako dziecko, podobnie jak nie można powiedzieć, że jest w niej obecny jako Ukrzyżowany, choć przecież aktualizuje się Jego Ofiara.

Podsumowując rozważania dotyczące liturgicznego „dzisiaj” możemy stwierdzić, że podczas Eucharystii dokonuje się sakramentalna aktualizacja misteriów życia Chrystusa, nie w takim jednak sensie, by stawał się On wśród nas obecny jako dziecko. Aktualizacja ta jest o tyle wyjątkowa w stosunku do „zwyczajnej” obecności Chrystusa i misteriów Jego życia, o ile bardziej realna jest Jego cielesna obecność we wspólnocie przez sakramentalne znaki.

Obraz i (nie)podobieństwo

Nasze rozważania prowadzą nas do kolejnego wielkiego teologicznego pytania, z którym musimy się zmierzyć, a mianowicie kwestii zapośredniczenia naszej modlitwy jako relacji z Bogiem przez przedstawienia (w sensie niem. Vorstellungen), jakie o Bogu posiadamy.

Nawet w przypadku relacji z drugim człowiekiem, który jest cieleśnie obecny obok nas, obraz utworzony na podstawie danych zmysłowych uzupełniamy naszą wiedzą dotyczącą danej osoby, a także naszymi domysłami, projekcjami i emocjami, które zazwyczaj są w sporej części nieuświadomione. Nasze przedstawienie (Vorstellung) drugiej osoby nigdy nie jest dokładnym i wiarygodnym odbiciem tego, kim jest ona rzeczywiście.

Tym bardziej należy odnieść to do naszej relacji z Bogiem, która nie jest zapośredniczona przez zmysły[4]. Jesteśmy tu „skazani” na posługiwanie się obrazem utworzonym na podstawie przekazu tradycjonalnego („Wiara rodzi się z tego, co się słyszy” – Rz 10,17), lektury, czy własnych dociekań. Każdy z nas posiada swój obraz Boga, który jest bardziej, albo mniej adekwatny.

Kluczowa okazuje się kwestia Wcielenia: Bóg sam objawia się człowiekowi, pozwala mu się poznać w sposób dostosowany do ludzkich możliwości poznawczych. Gdyby nie Objawienie dopełnione we Wcieleniu jedyny obraz Boga, jaki byłby dla człowieka dostępny to filozoficzny Absolut. Modlitwa byłaby zwróceniem się do jakiegoś „absolutnego Ty”, o którym nie sposób powiedzieć cokolwiek więcej.

Chrystus jest „Obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), przez którego w Duchu otrzymujemy „przystęp do Ojca” (Ef 2,18). On jest jedyną Drogą (J 14,6) i jedynym Pośrednikiem (1Tm 2,5). Chrystusa poznajemy natomiast przede wszystkim przez misteria Jego życia przekazane w Ewangeliach. Z tego właśnie powodu żadna chrześcijańska duchowość nie może odciąć się od tego żywego źródła poznania. Im lepiej poznajemy wydarzenia życia Chrystusa i Jego Osobę, która przez te wydarzenia się objawia, tym lepiej rozumiemy kim jest Chrystus, z którym aktualnie wchodzimy w relację, kim jest Ojciec, od którego pochodzi i do którego prowadzi oraz kim jest Duch, którego posyła.

Jest oczywiste, że nikt nie może posiąść, ani wypracować pełnego i adekwatnego obrazu Boga. Jesteśmy skazani na przybliżenia, które przez całe życie mozolnie oczyszczamy z błędnych wyuczonych schematów, zwodniczych uproszczeń i projekcji własnych pragnień.

Rodzi się jednak pytanie: jak odległe od rzeczywistości może być nasze przedstawienie (Vorstellung), by można było mówić o autentycznej relacji? Nawet w relacjach ludzkich, gdy druga osoba jest cieleśnie obecna, mój błędnie ukształtowany obraz jej dotyczący uniemożliwia realny kontakt; sprawia, że porozumienie staje się niemożliwe. W przypadku relacji z Bogiem obraz, który posiadamy – przez który zapośredniczona jest nasza relacja – nie może zostać „w czasie rzeczywistym” skonfrontowany z danymi zmysłowymi, które mogłyby obnażyć jego fałszywość. Oczyszczanie obrazu Boga jest procesem dużo bardziej żmudnym i dużo trudniejszym do zweryfikowania. Jak udowodnić, że „mój obraz jest lepszy, niż twój”?

W radykalnym sformułowaniu należałoby zapytać: jak odróżnić, czy za moim obrazem Boga stoi realna Osoba, czy też zwracam się jedynie do wytworu mojej wyobraźni? Do jakiego Boga modli się ktoś, kto wyobraża Go sobie jako mściwego despotę? Do kogo zwraca się ten, kogo Bóg wzywa go na wojnę ze wszystkimi, którzy mają inny światopogląd? Z kim rozmawia ktoś, komu Bóg służy tylko do utwierdzania się w słuszności podążania za swoimi projektami i stanowi jedno z narzędzi rozwoju osobistego? Czy Wielki Policjant, albo pluszowy Jezus-Przytulanka nie są jedynie wytworami chorej religijnej wyobraźni?

W przypadku naszej kwestii pytanie nie będzie zapewne brzmiało tak dramatycznie. Warto jednak przyjrzeć się swojemu przeżywaniu relacji z Jezusem w tajemnicy Jego Narodzenia – czy zwracam się do realnej Osoby, czy po prostu rozczulam się nad urokiem rumianego Dzieciątka. Nawet to ostatnie nie musi być ocenione negatywnie, jeśli tylko prowadzi dalej. Pytanie pozostaje jednak w mocy: czy wchodzę w relację z Osobą, czy z produktem własnej wyobraźni?

Z pewnością nie da się wyznaczyć ostrej granicy. Nikt nie ma zresztą „patentu” na jedyny słuszny obraz Boga. Wszyscy jesteśmy tu w drodze i możemy co najwyżej dzielić się owocami naszych poszukiwań. Ważne jednak, żeby mieć przynajmniej świadomość, że mój obraz Boga nie jest jeszcze kompletny i wciąż wymaga oczyszczenia. Że za moim obrazem stoi Osoba, która jest o wiele bardziej inna, niż byłbym w stanie sobie wyobrazić.

Jest to świadomość kluczowa. Nie zwalnia jednak z wysiłku poszukiwania i aktywnego oczyszczania tego obrazu, który aktualnie posiadam. Dlatego również w kontekście Bożego Narodzenia i kolęd warto zastanowić się, kim jest Ten, do którego się zwracam. Jeśli posłużą do tego kolędy i pastorałki – tym lepiej.



[1] por. K. Porosło, „Modele klasyfikacji sakramentów i ich znaczenie teologiczne”, [w:] „Znaki Tajemnicy. Sakramenty w teorii i praktyce Kościoła”, red. K. Porosło, R. J. Woźniak, Kraków 2018, s. 167.

[2] por. M. Uniżycki OFM, „Historia sakramentologii”, [w:] „Znaki tajemnicy”, s. 18.

[3] por. K. Porosło, „Modele klasyfikacji sakramentów”, s. 168.

[4] Pomijam tu kwestię nadzwyczajnych zjawisk mistycznych, które nie stanowią powszechnej formy komunikacji z Bogiem. Na temat ograniczeń tej formy poznania Boga zob. św. Jan od Krzyża, „Droga na Górę Karmel”, księga II.

br. Marcin Wojnicki OCD

Karmelita Bosy. Diakon

Udostępnij

O autorze

Karmelita Bosy. Diakon