Przeczytanie artykułu zajmie: 4 min

„Zmartwychwstał, jak zapowiedział” (Mt 28,6)

Słowa te, będące tytułem tych rozważań, wypowiedział anioł do zalęknionych niewiast, które przyszły zobaczyć grób, czy, jak notuje Marek i Łukasz namaścić martwe ciało Jezusa, które w wyniku pośpiesznego pochówku, ze względu na zbliżający się szabat, nie było namaszczone, a to nakazywało prawo. Święty Jan natomiast mówi jedynie o Marii Magdalenie, która śpieszy rankiem po szabacie do grobu Jezusa. Tym, co łączy te opisy to zaskoczenie, niedowierzanie połączone z lękiem tych, którym jako pierwszym przyszło medytować pusty grób.

Dlaczego się zdziwili? Czyżby zapomnieli o tym, co aż czterokrotnie im powtarzał, że „trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Z całą pewnością, tak. Gdy sobie przypomnimy reakcję uczniów, a szczególnie Piotra, po zapowiedzi przez Pana Jezusa swojej męki zrozumiemy ich zachowanie. Pamięć o ogromnych cierpieniach i męczeńskiej śmierci Zbawiciela przysłoniła  im prawdę o Jego chwalebnym zmartwychwstaniu. Po wydarzeniach Wielkiego Piątku stracili być może resztki tlącej się nadziei na to, że tak zmasakrowane ciało może powstać z grobu. Mieli na pewno żywo w pamięci obraz wskrzeszonego Łazarza, córki Jaira i młodzieńca z Nain. Niektórzy z nich byli świadkami chwalebnego przemienienia na górze Tabor. Jednak zdaje się wszystko na nic? Niezupełnie. Bóg po prostu nie jest na ludzką miarę, nie dostosowuje się do ludzkich oczekiwań, ale przekracza je, dając też szansę człowiekowi do nich dorosnąć, zrozumieć i przyjąć. Po pierwsze, zmartwychwstanie to nie wskrzeszenie, to nie „reanimacja” trupa, ale coś, co dokonało się mocą Bożą i  bez świadków. Nie dziwi, więc fakt, że Zbawiciel w swoim zmartwychwstałym ciele zjawiał się wybranym, by otworzyć ich serca na tę prawdę. Jednak pierwszymi, którym ta radosna nowina została objawiona były niewiasty, które wczesnym rankiem udały się do grobu. Zamiast ciała Jezusa spotkały tam aniołów, którzy nakazali im zanieść świadectwo o zmartwychwstaniu uczniom.  Nasza wiara również opiera się na ich świadectwie. Widzimy tutaj, jak historia zbawienia zatoczyła koło. Pierwsza niewiasta- Ewa, stała się przyczyną grzechu i śmierci. Teraz niewiasty stały się zwiastunkami zmartwychwstania i współpracowniczkami zbawienia.

Ich świadectwo chcieli zweryfikować Piotr i ukochany uczeń Jezusa – Jan i pobiegli do grobu. Widok pustej pieczary i płócien, w które było owinięte martwe ciało Jezusa wystarczył im, by uwierzyli w to, o czym im kobiety opowiadały. Spotkania ze Zmartwychwstałym doświadczyła również Maria Magdalena, co ukoiło jej ból i żal, który przepełniał jej serce. Ona również nie chciała tej radości trzymać sama dla siebie, ale pobiegła, by przekazać ją pogrążonym w bólu apostołom. Ma przekazać również wieść o tym, że Zbawiciel wstępuje do Ojca nie tylko Swojego, ale również ich Ojca. Tym samym przez Zmartwychwstanie zdobył niebo nie tylko dla Siebie, ale również dla nas.

Jednak Jerozolima z powodu wydarzeń Wielkiego Tygodnia kojarzyła się dla wielu z bólem i ogromnym cierpieniem, dlatego dwaj uczniowie, chcąc choć na chwilę o tym zapomnieć, postanowili opuścić Święte Miasto i udać się do Emaus. Możliwe, że nie dotarła do nich wieść o zmartwychwstaniu, albo nie uwierzyli w nią. Istniało niebezpieczeństwo, że ta prawda nigdy do nich nie dotrze, więc Zbawiciel sam przyłączył się do nich i podążał z nimi w kierunku Emaus, wyjaśniając im po drodze wszelkie proroctwa i pisma, które odnosiły się do Niego, chcąc w ten sposób ukazać im ich zbawczy sens. Umocnieni obecnością Zmartwychwstałego postanowili wrócić do Jerozolimy.

Tam jednak z obawy przed Żydami i być może prześladowaniami z ich strony, zamknęli się w wieczerniku. Zbawiciel niespodziewanie stanął pośrodku nich, jakby chciał powiedzieć, by nie byli skupieni na lęku, który ich paraliżuje, ale na Nim, bo On rzeczywiście zmartwychwstał, a odniesione rany mają być źródłem miłosierdzia, które polecił zanieść całemu światu. Jak bardzo Chrystusowi zależało na tym, by wszyscy doświadczyli osobiście mocy płynącej ze zmartwychwstania świadczy powtórne – po ośmiu dniach zjawienie się w wieczerniku. Tym razem chciał doprowadzić do wiary najmłodszego z apostołów – św. Tomasza. Mistrz wyjaśnia, że to wiara pozwala doświadczyć radości zmartwychwstania i jego przemieniającej mocy. Jednak doświadczenie Jego obecności może obudzić w sercu żywą wiarę- tak było w przypadku Tomasza, bądź przygotować i utwierdzić w przyszłej misji, jak będzie w przypadku Piotra, któremu Mistrz zjawia się nad Jeziorem Tyberiackim.

Czterdzieści dni Zmartwychwstały chodził po palestyńskiej ziemi i„ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się pięciuset braciom równoczesne”, notuje święty Paweł w 1 Kor15,5. List ten, skierowany do wspólnoty w Antiochii, jest najwcześniejszym zapisem o tym wydarzeniu, bo powstał już, jak chcą niektórzy bibliści, w 35 roku po Chrystusie, a więc bardzo wcześnie, jak gdyby z obawy, by ta prawda nie zginęła w pomroce dziejów, albo nie była przysłonięta przez głoszenie innych tajemnic życia Jezusa Chrystusa Syna Bożego. Właśnie fakt zmartwychwstania jest fundamentem naszej wiary i podstawą i uzasadnieniem wszelkiego głoszenia, nauczania i przepowiadania. Mówi o tym w dalszej części tegoż listu apostoł narodów w słowach: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara”

Dziwić może fakt, że Chrystus, który przyszedł „jedynie do owiec, które poginęły z domu Izraela” na Górze w Galilei ukazuje się wszystkim, a dobra nowina o jego zmartwychwstaniu głoszona jest poganom. Można by powiedzieć, że do tego obliguje niejako sam fakt zmartwychwstania. Chrystus zerwawszy więzy śmierci zniósł wszelkie granice. Najpierw tę chronologiczną – nastała nowa era mesjańska, więc wszelkie inne granice: geograficzne, etniczne, społeczne nie miały już racji bytu. Jesteśmy więc kimś jednym w Chrystusie zmartwychwstałym

Również nam Kościół daje czas czterdziestu dni, podczas których przez teksty mszalne i czytania liturgiczne zachęca nas do uwierzenia, przyjęcia i rozmiłowania się w Chrystusie Zmartwychwstałym. Wymownym symbolem Jego obecności wśród nas jest zapalony Paschał, który gaśnie po przeczytaniu Ewangelii o Wniebowstąpieniu Pańskim, na znak, że Zbawiciel powrócił do nieba.

Czy jednak przestał się nami interesować? Dalsza historia zbawienia ukazana w Biblii każe nam twierdzić, że nie, bo to właśnie blask Zmartwychwstałego oślepił Szawła pod Damaszkiem, otwierając go tym samym na światło Ewangelii, a umierający diakon Szczepan widzi otwarte niebo, a w nim Jezusa stojącego po prawicy Boga. Stojącego, czyli w postawie pełnej gotowości, by móc przyjść z pomocą tym, którzy Go potrzebują, bo On wiecznie żyje, aby się wstawiać za nami tak w niebie jak i na ziemi.

Br. Tomasz od MB Różańcowej (Kozioł)

WSD Karmelitów Bosych

Udostępnij